JEŚLI KTOŚ NIE WIDZIAŁ, TO ZAPRASZAM NA TRAILER! ---> KLIK
Wsiadłam do samochodu. Leo patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy. Zignorowałam to, mimo ogromnej chęci opuszczenia pojazdu.
- Piłeś? - zapytałam oschle.
Nie wiem, po co pytam. Cokolwiek nie powie - nie uwierzę mu.
- Nie. - odpowiedział pewnie patrząc mi prosto w oczy. Przypomniał mi się ten incydent z wczorajszego już treningu. Ta sytuacja sprawiła, że oczy Messiego nie podobały mi się już tak bardzo. Miałam z nimi złe wspomnienia.
- Przestań się gapić i odpal wreszcie ten samochód! - rozkazałam.
Uniósł z uśmiechem brwi nie przestając się na mnie patrzeć. Na pewno pił! Zachowuje się jakby był po co najmniej trzech piwach.
Wyszłam z samochodu i trzasnęłam drzwiami. On wyszedł za mną.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
ZNOWU. SIĘ. ŚMIAŁ. Panie Messi, lepiej dla pana żeby zszedł mi pan z oczu! Wybuchnę.
- Pojadę z kimś trzeźwym... - skwitowałam.
- Julka, jestem trzeźwy. Haha, nie znasz mnie. Zawsze się tak zachowuje, zwłaszcza gdy ktoś się tak fajnie denerwuje... - zaśmiał się.
Do cholery jasnej. Czy to jest normalne, że 26-latek zachowuje się jakby miał szesnaście lat mniej? NIE.
Chyba, że on naprawdę jest taki 'specyficzny' jak to powiedział Alexis. Może za tym słowem kryje się 'opóźniony w rozwoju'?
- Okej, zaufam ci. Uznajmy, że wierzę, że zachowujesz się jak dzieciak na co dzień. Już wiemy dlaczego Antonella od ciebie odeszła.
Weszliśmy do samochodu.
Okej, przesadziłam. Po pierwsze - nie wiem, dlaczego tak łatwo ufam temu facetowi. Coś mnie kusi, żeby z nim pojechać. Może wtedy się czegoś o nim dowiem?
Po drugie - zaraz będę żałować tego, że wypowiedziałam imię 'Antonella' w stronę Leo. Czuję to w powietrzu.
- Tak się składa, że to ja odszedłem od Antonelli. - powiedział spokojnie machając przecząco głową, a nawet z uśmiechem na twarzy.
- Jebło cię?! Czemu jej to zrobiłeś? Źle ci z nią było?! - nie kryłam zdziwienia.
- Powiedzmy, że nie najgorzej, ale jest ktoś z kim mogłoby mi być lepiej. - wreszcie przekręcił kluczyk w stacyjce.
Lionel Messi odszedł od Antonelli Roccuzzo, dla kogoś z kim mogłoby mu być lepiej. Jakież to romantyczne... Ciekawe, dla kogo to zrobił i czy to chociaż ktoś godny tego, żeby Anto cierpiała...
- Ktoś? Strzelam, że jeszcze jej nie poznałeś. Głupi pretekst. - z ciekawości musiałam coś mu zasugerować, żeby zdradził mi kim jest ta nowa wybranka.
- Znasz ją. - uśmiechnął się i udawał, że jest skupiony na prowadzeniu samochodu.
- Coś więcej?
- Jest wredna, ale jaka seksowna. Lubię gdy się denerwuje, wtedy zachowuje się tak uroczo. Spodobała mi się już przy pierwszym spotkaniu i przez to przez dłuższy czas z nią nie rozmawiałem. - uśmiechnął się i zarumienił.
Przez ostatnie zdanie miałam wrażenie, że mówi o mnie... Jednak wątpię. Nie jestem w jego typie i chyba postrzega mnie jako pustą idiotkę, skoro cały czas się ze mnie śmieje. Mimo wszystko, postanowiłam zastosować tę samą metodę sugestii, co przed chwilą.
- Ze mną też długi czas nie rozmawiałeś, powinnam się bać? - uśmiechnęłam się.
Znowu nic nie odpowiedział tylko zaśmiał się jak wcześniej. Właściwie, promiennie się uśmiechał. O.
- Śpieszy ci się do domu? - zapytał.
- Mamy 3 nad ranem, a więc tak. Chyba tak. - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Nie wiesz ile tracisz... - uniósł brwi.
- No właśnie, to może mnie uświadom? - uśmiechnęłam się.
- Niczego ci nie powiem, lalala. - zaczął śpiewać.
- Dziecko. - zaśmiałam się i wystawiłam język.
- Mówiłem. - zaśmiał się i włączył radio - Śpiewać mi się chce!
Jak raz leciało Arash - Temptation i tak się złożyło, że Leo też znał tekst na pamięć. Nie wiem skąd we mnie tyle energii w środku nocy, ale śpiewaliśmy okropnie
Zaparkował pod moim blokiem.
- A więc serio jestem twoim idolem? - uśmiechnął się - To znaczy, po dzisiejszej przejażdżce pewnie straciłem autorytet, ale byłem nim chociaż jakiś czas? - zaczął się śmiać.
Ja też zaczęłam się śmiać. On zarażał pozytywną energią, choć jeszcze wczoraj bił od niego pesymizm.
- Od pierwszego meczu bardzo mnie zainteresowałeś. Dużo o tobie wiem, a bynajmniej na tyle, co piszą w internecie. Jesteś nieśmiały, o czym się przekonałam. Wolisz dzieci niż dorosłych. Nigdy nie oglądasz highligstów z twoich meczy. Marzysz, by zostać ojcem. Na lewej łopatce masz wytatuowaną swoją mamę. Zawsze w wywiadach drapiesz się po głowie. Kochasz sprawiać ludziom radość i to widać. Płacisz za leczenie młodych ludzi chorujących na karłowatość, tak jak ty w dzieciństwie. - wpadłam w trans, nie mogłam przestać o nim mówić. W między czasie zatopiłam się w jego brązowych oczach, które znowu zaczęły mi się tak cholernie podobać. Zapomniałam o tym, co było wcześniej. Wybaczyłam mu wszystko i postanowiłam, że też się postaram.
Leo cały się zarumienił.
- To wszystko się zgadza. - uśmiechnął się szeroko.
Robiłam wszystko, żeby już dłużej nie patrzeć w jego ślepia. Bałam się, że to znów skończy się czymś głupim.
- No i oprócz tego, po ostatniej godzinie dodaje do tych wniosków, że jesteś jak małe dziecko, czerwienisz się jak burak, cały czas się śmiejesz i bardzo mnie tym denerwujesz. - uśmiechnęłam się lekko - Okej, będę lecieć.
Nie wiedziałam, co mam zrobić. Czy podać mu dłoń, przybić żółwika, czy jaka cholera? W końcu zdecydowałam się, by ucałować go w policzek. Cały się zaczerwienił. Buraczek. Wchodząc do bramy pomachałam mu. Odjechał dopiero gdy byłam na drugim piętrze.
-OCZAMI LEO-
Wreszcie się przełamałem. Spędziłem z nią całą godzinę. Potrafiła mi zaufać i potrafiła mi wybaczyć. Jestem jej za to wdzięczny, bo gdy ja zawiodłem - ona nie.
Nie wiem, jak to robi, że gdy ją widzę, to się czerwienię. Że gdy mówi do mnie, to czuję się jakbym był w siódmym niebie. Nie wiem, jak rozkochała mnie dwoma prostymi zdaniami, które słyszałem już setki razy. 'Jestem Julia. Strasznie się cieszę, że mam okazję cię poznać.'
-OCZAMI JULII-
Bardziej niż to, że Alexis siedział na schodach przy moim mieszkaniu, zdziwiło mnie, że jest trzeźwy. Miał twarz schowaną w dłoniach. Pewnie coś z Laią. Strasznie go ograniczała jeśli chodzi o kontakty z drużyną i zapewne nie była zadowolona, że jej chłopak był z nimi na imprezie. I że świętował moje urodziny.
Kucnęłam przed nim i podniosłam jego głowę.
- Co jest? - zapytałam.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie schodzi mi z twarzy uśmiech, a powinnam teraz być poważna.
- A ty co taka rozchichotana? - uśmiechnął się.
- O tym to pogadamy później, chodź do środka.
Weszliśmy, ogarnęłam trochę salon i zaczęłam odczuwać zmęczenie.
- No to mów - powiedziałam kładąc się na wielką białą kanapę.
- Laia jest na mnie wściekła, wywaliła mnie z domu. Twierdzi, że nie mam dla niej czasu i wolę kumpli od niej. W sumie, to nie wiem, czy jeszcze coś do niej czuję i jestem w kropce. Chciałbym od niej odejść, ale boję się, że zatęsknię, bo jednak kiedyś łączyło nas ogromne uczucie.
Do oczu napłynęły mu łzy.
Płaczący Alexis, tego jeszcze nie grali. Nie przychodziły mi do głowy żadne ciekawe słowa otuchy, więc po prostu go przytuliłam. Po chwili popatrzył mi w oczy.
- Dziękuję. - uśmiechnął się.
Dłuższy czas wpatrywaliśmy się w swoje ślepia, w końcu Sanchez złożył na moich ustach pocałunek. Już po chwili jego usta muskały mnie po szyi. Jego dłonie jeździły po moich nogach. W końcu zaczął ściągać mi sukienkę, ja wzięłam się za odpinanie jego koszuli. Cudownie całował. Wziął mnie na ręce i ruszyliśmy do sypialni.
____
Obudziłam się przed 13, a Alexis wciąż spał. Byłam prawie pewna, że trening ma na pierwszą po południu.
Zapewne nie jest jedynym piłkarzem, który się dzisiaj spóźni.
Krzyczałam do niego, jednak wciąż się nie budził. Postanowiłam to zrobić nieco brutalniej. Poszłam po szklankę zimnej wody. Szybko się zerwał gdy poczuł lodowatą ciecz na twarzy. Nie mogłam opanować śmiechu. Wyglądał tak zabawnie, gdy poderwał się na równe nogi.
- Masz trening na trzynastą, ćwoku! - wystawiłam język.
- A która jest? - zapytał wyciągając się i przecierając oczy.
- Yyy... 13. - uśmiechnęłam się - Idę się ubrać. Poczekaj na mnie, też chcę jechać.
Trochę głupio mi było paradować w samej bieliźnie, mimo wszystko. Za to widok Alexisa w samych bokserkach Calvina Kleina był bardzo ciekawy.
Ubrałam krótką białą bluzkę nie zasłaniającą brzucha i jasne jeansowe szorty. Włosy związałam w wysoką kitkę i zrobiłam szybki makijaż.
Idąc do kuchni modliłam się, żeby mój przyjaciel nic w niej nie gotował. Przy jego ostatniej próbie robienia omleta, musiałam ratować pomieszczenie przed ogniem.
Na szczęście bardzo się rozgościł i opierając się o blat, zjadał jabłko. Był dość zamyślony.
- Ruchy! - rzuciłam w niego jabłkiem leżącym na stole.
- Chyba mi źle z tym, że zdradziłem Laię.
Osz cholera. Kompletnie zapomniałam o jego dziewczynie, gdy pakował mi się do łóżka. Wróć, nie pakował się. Ja też tego chciałam. Nie pierwszy raz spędzałam w ten sposób noc z moim przyjacielem, jednak on już od jakiegoś czasu jest w związku i nie powinniśmy byli tego robić.
- Chyba się na ten temat po prostu nie wypowiem... - skwitowałam - Jedziemy, Gerardo będzie zły.
Ruszyliśmy do samochodu. Spakowałam po drodze telefon i słuchawki do torebki i zamknęłam mieszkanie.
- Może jednak byś to skomentowała? - powiedział, gdy schodziliśmy ze schodów.
- Nie. Rusz się, jest już dziesięć po trzynastej. - klepnęłam go w plecy i zeskoczyłam na niego z trzeciego schodka.
- Dziecko! - krzyknął wystawiając język.
- Widzimy się na dole! - powiedziałam i zjechałam po poręczy.
Alexis myślał, że będzie szybszy zbiegając po schodach. Haha, może być szybszy od Ramosa, Luiza czy innych obrońców, ale nie ode mnie!
- Ciota! - krzyknęłam stojąc koło samochodu, podczas gdy piłkarz wychodził dopiero z bramy.
- Dałem ci fory. - puścił mi oczko i otworzył swoje BMW.
Po chwili byliśmy już pod Ciutat Esportiva. Alexis łudził się, że nie wykrył go żaden fotoradar. Jasne, to nie jest normalne, żeby w 10 minut dojechać do ośrodka szkoleniowego z Avinguda del Carritel.
Alexis poszedł do szatni, a ja przyszłam na boisko. Był tam jedynie ledwo żyjący Puyol, Pedro, Song i Busquets.
Nie zabrakło oczywiście sztabu szkoleniowego z Gerardo Martino na czele. Lubiłam go, ale już zdążyłam go poznać. Wiedziałam, że nie odpuści tych spóźnień piłkarzom.
- Ty jesteś powodem dzisiejszej frekwencji! - zaśmiał się wskazując na mnie palcem.
- Ale ja nie chciałam! - zrobiłam winę niewiniątka, co rozbawiło drużynę, a raczej jej malutką cząstkę.
- A wy się nie śmiejcie, z wami tak miło nie będzie! - zwrócił się Tata do mężczyzn stojących na murawie.
Ach, jak ja to uwielbiam. Wszyscy dookoła karceni, a cudowna Julia patrzy jak futboliści wykonują karne kółka i pompki.
Z szatni wyłoniła się wreszcie reszta piłkarzy. Byli prawie wszyscy. Brakowało chyba jedynie Pique i Fabregasa. Dlaczego mnie to nie dziwi? Jeśli chodzi o alkohol - są do niego pierwsi, ale najsłabsi.
Nagle zobaczyłam jego - wielkiego Messiego. Uśmiechał się do mnie i szedł w moją stronę. Odwzajemniłam uśmiech.
- Masz czas po treningu? - zapytał nie przestając się cieszyć.
Walczyłam sama ze sobą, żeby się nie uśmiechnąć. To znaczy, żeby nie cieszyć się jak wariatka. W ostateczności, kompletnie się zacięłam.
- Haloooo? - machał mi ręką przed głową śmiejąc się.
- Koniec tych romansów, Messi! Cho no tu! - przerwał Tata.
I pobiegł w stronę trenera. Przez chwilę przemieszczał się tyłem i puścił mi oczko, potem się odwrócił.
Usiadłam na ławce. Wyciągnęłam telefon chcąc pograć w Candy Crush. Nagle na moim Samsungu SII wylądowała kropla krwi. Zaraz za nią kolejna. Zakryłam nozdrze palcami i ruszyłam do łazienki, biegłam przez boisko wymijając kolegów i byłam zmuszona by wejść do męskiej toalety. Przyłożyłam ręcznik papierowy do nosa, gdy nagle zobaczyłam Leo odbijającego się w lustrze. Gwałtownie się odwróciłam.
- Co ty tu!? - krzyknęłam.
- Co ci jest? - podszedł do mnie bliżej i przyglądał się krwotokowi - To nie wygląda normalnie... Jesz coś czasami? - zapytał ze zmartwieniem w oczach.
- Daj mi spokój, poradzę sobie...
To właśnie ja - typowa zosia-samosia. Nie lubię, gdy mi się ktoś wtrąca w moje działania.
- Nie, Julka. Pojedziemy teraz do szpitala.
- O nie, nie, nie. - odsunęłam się do tyłu - Chyba zwariowałeś, że pojadę do szpitala z niewielkim krwotokiem!
- Nie jest niewielki, uwierz. - podał mi kawałek papieru - Skoro nie szpital, to zawiozę cię do domu.
- Niech ci będzie... Ale powinieneś trenować.
- Tata się nie obrazi. Daj mi chwilę, przebiorę się i będziemy mogli jechać.
- Zaczekam na parkingu.
Skąd ta krew? Chyba rzeczywiście powinnam zacząć coś jeść, przestanie mi się wreszcie kręcić w głowie. Nie chcę kolejnych takich incydentów. Od zaraz zaczynam odżywiać się normalnie.
Umyłam okolice nosa, by nie było widać śladu krwi i wyszłam przez szatnie. Zapomniałam, że Messi się przebiera, brawo ja.
Zastałam go w samych bokserkach. Zaczął śmiać i spuścił głowę, po czym szybko ją podniósł. Puściłam mu oczko i również nie hamowałam śmiechu, mimo, że było mi trochę głupio.
Stałam przy jego Maserati i czekałam. W końcu wyszedł.
Czy ktoś mi w końcu wytłumaczy, dlaczego on cały czas się śmieje?
- Czego się chichrasz znowu? - zapytałam.
Rozbawiło go to jeszcze bardziej, zaczął się szeroko uśmiechać i kiwać głową. Weszliśmy do samochodu.
- Mam czas po treningu. - powiedziałam, gdy przypomniałam sobie o jego pytaniu.
- Wspaniale, to ty się położysz z zimnym ręcznikiem na zatokach, a ja zrobię ci pożywny obiad.
- No nie wierzę... nie wierzę. Co ty się nagle taki miły zrobiłeś?
Samochód ruszył.
- Martwię się o ciebie. - uniósł brwi.
Nie odpowiedziałam. Martwi się o mnie, bo co? To jest podejrzane, najpierw w dupie mnie ma, a potem nagle ni stąd, ni zowąd wyskakuje z pomocą. Jeszcze dziś w nocy postanowiłam dać mu szansę, ale to co on robi bardzo mnie zastanawia.
- Wskakuj na barana. - rozkazał Leo, gdy wyszliśmy z samochodu.
Popatrzyłam na niego pytająco.
- No co? - uśmiechnął się - Jesteś osłabiona, nie wejdziesz na górę. Które to piętro?
- Piąte. - westchnęłam i wskoczyłam na jego plecy.
Wejście na górę prawie zupełnie go nie zmęczyło.
- Leciutka jesteś. Trzeba cię dokarmiać, czy jaka cholera? - zaśmiał się.
Westchnęłam i otworzyłam mieszkanie. Zaprosiłam go gestem do środka.
- Witamy w rezydencji pani Kulawik. Rozgość się. Kuchnia na lewo, ruszaj, bo jestem głodna. A, mam nadzieję, że gotujesz lepiej niż Alexis.
- Znaczy?
- Każdy gotuje lepiej niż on, ale tak tylko wspomniałam.
Wybuchnął śmiechem. Messi, stop it. Plz.
Przeniosłam leżak z balkonu do kuchni i obserwowałam jak Leo rządzi się w moim domu.
- Co pichcisz? - zapytałam siadając na leżaku.
- Ciężko o coś ciekawego w twojej lodówce, więc tylko spaghetti. Ale uwierz, to tylko malutka część moich możliwości.
Uśmiechnęłam się.
-OCZAMI LEO-
- Gdzie łazienka? - zapytałem - Zrobię ci okład, poczujesz się lepiej.
- Na przeciwko.
Wszedłem do łazienki i ściągnąłem ręcznik z haczyka, włożyłem go do zlewu i puściłem zimną wodę. Nagle mój wzrok przyciągnęła koszulka leżąca na pralce. Znałem ją. Ta sama, w której Alexis był wczoraj na imprezie. Obok tego jeszcze bokserki Calvina Kleina. Widziałem najgorsze. Julię i Sancheza w jednoznacznej sytuacji. Miałem ochotę go udusić. Kiedy on tu był? Mieszkają razem, czy co do cholery?
Oparłem się o ścianę i uspokoiłem. Nie mogłem zrobić niczego głupiego. Julia nie była moja. Nawet nie wiedziała, że ją kocham, żebym mógł jej zabronić tak bliskich kontaktów z jej przyjacielem. Mimo wszystko, byłem o nią cholernie zazdrosny. Wróciłem z ręcznikiem do kuchni. Położyłem go na głowę Julii i bez słowa wróciłem do gotowania. Przez chwilę na mnie patrzyła, a potem zasnęła. Znalazłem sypialnię, a w niej koc i przykryłem Julkę. Straszna z niej bałaganiara. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłem pewny, że to Sanchez. Ku mojemu zdziwieniu, za drzwiami stała pani grubo po czterdziestce i jakiś facet. Mieli pytające spojrzenia.
- Yyy... dzień dobry. - powiedziałem ze sztucznym uśmiechem.
Oni chyba nie mówią po hiszpańsku...
- Julia Kulawik? - zapytał mężczyzna.
No tak, pewnie zwątpił, że ona tutaj mieszka. Zaprosiłem ich gestem do kuchni, wyraźnie się ucieszyli na widok Julki. Uznałem, że to jej rodzice. Lepiej dla mnie i dla nich, żebym ją obudził.
_____
Dziękuję za komentarze. :) I liczę na jeeeszcze więcej!
ALE SUPER AŻ MI SŁÓW ZABRAKŁO *.*
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział :)
Ah ta Julia z Alexisem XDD
/MissBartra
Hkwbxiwvxuvwiveusviwzovdi Natalia to byl twoj najelpszy rozdzail <3333 czytala go chyba z 5 razy :3 NO ZAJEBISTY <3 i ta scena z Alexisem mrrr ^^ Julia sobia nabrechtala u Leo a on jest taki slodki. Piereszy gif mnie rozwalil hahahahahhaha geniuszu ty moj <333 no cudo *_____* wiesz ze czekam na nexta :** kc <3 no boskie amazing *o*
OdpowiedzUsuńJejku, genialne :3
OdpowiedzUsuńCiężko jest mi wyobrazić sobie Leo z kimś innym xd hahah xd - ale to już wiesz ;d
Pisz szybko kolejnyy ! < 33333
genialny rozdział, czekam na następny :*** + świetnie piszesz <333
OdpowiedzUsuńJeeeeju, genialnie piszesz! *o*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. <3
Genialny rozdział *o*
OdpowiedzUsuńCudnie piszesz :3
Suuuper *.*
OdpowiedzUsuńwidziałam że Julia będzie miała jakieś zbliżenie z Alexisem *_* hah
OdpowiedzUsuńa Messi taki słodki w tym rozdziale <3 czekam na następne!
świetny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńBoskie <3
OdpowiedzUsuńBooski rozdział *____* Uwielbiam twój styl pisania :D <33
OdpowiedzUsuńsuperowy rozdział czekam na nowy i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńaj *_* tyle się tu dzieje :D
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić...BOSKIE TO <33
OdpowiedzUsuńWerandaa ;*
na pewno tu wrócę *o*
OdpowiedzUsuńGENIUSZ! <3 Jaki słodki Leoś, jejku ;3
OdpowiedzUsuńWspaniale piszesz, bede czesto odwiedzac tego bloga. ! :D
OdpowiedzUsuńRozdzial jest cudny, trailer rowniez.Czekam na kolejny ;*