niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział IX: And I wanna kiss you, make you feel alright.



perspektywa Lionela

Nigdy nie czułem się tak beznadziejnie, jak przez ostatni tydzień. Wiedziałem jak uszczęśliwić Julkę, ale jednocześnie nie potrafiłem tego zrobić. Słowa lekarza przechodziły po mojej głowie jak echo za każdym razem, gdy patrzyłem na moją ukochaną. Właściwie, unikałem tego. Wychodziłem na treningi w południe i nie wracałem do nocy. Widziałem jak źle czuła się Julia, ale byłem bezsilny. Płakałem każdego dnia, mimo że podjąłem trud bycia z nieuleczalnie chorą kobietą, jednocześnie obiecując jej, że będę potrafił się z tym pogodzić. Zawiodłem ją ze świadomością konsekwencji, wiedząc że może ode mnie odejść. Zarówno rozmowa z nią, jak i cisza między nami była nie do zniesienia. Cierpiałem.
Teraz krzątała się po kuchni, przygotowując sobie śniadanie. Robiłem to samo.
- Jak się czujesz? - zapytałem nie patrząc na nią, skupiając się na krojeniu pomidora.
Cisza. Popatrzyłem na nią niepewnie. Oparła się o blat i przełknęła głośno ślinę.
- Długo to jeszcze będzie trwać? - zapytała, tępo wpatrując się przed siebie. 
- Co? - zapytałem, chociaż doskonale wiedziałem o czym mówi. Odłożyłem nóż, pokonałem słabość i patrzyłem na nią, jednak ona nie patrzyła na mnie.
- Twoje unikanie mnie, wracanie z treningów w środku nocy, alkohol. Kiedy wreszcie będę mogła żyć normalnie? - popatrzyła na mnie - Miałeś być moją dobrą wróżką, a przez ciebie czuję się jeszcze gorzej.
Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Gdybym wtedy nie pozwoliła ci wrócić, byłoby lepiej. - powiedziała z pretensją i ruszyła do sypialni, gdzie trzasnęła drzwiami. 

perspektywa Julii

Kiedy wychodziłam ze szpitala, myślałam, że będę żyła jak dawniej. Liczyłam na treningi każdego dnia, na randki, na spełnienie moich marzeń, na to że Leo każdego dnia będzie powtarzał jak bardzo mnie kocha. Czułam tęsknotę do dni sprzed przeklętych urodzin, na których wszystko się zaczęło. Ten koszmar wystartował w momencie, gdy zdecydowałam się dać szansę Lionelowi. Jaka ogromna szkoda, że nie przewidziałam tego, jak ją zmarnuje. Czułam jedynie wdzięczność, że tak ją wykorzystał kiedy nie było przy mnie Alexisa. Tym razem to Messiego zabrakło, a ja byłam na siebie zła, że pozwoliłam mu wrócić, kiedy wyznał mi miłość. Nie podołał wyzwaniu kochania nieuleczalnie chorej kobiety. Cierpiałam przez niego, ale jednocześnie go kochałam.
- Co ty robisz? - zapytał Argentyńczyk opierając się o futrynę. 
- Pakuję się, nie widać? - mówiłam przenosząc ciuchy z garderoby do walizki leżącej na łóżku.
Schował twarz w dłoniach.
- Nie rób tego. - powiedział, kręcąc przecząco głową.
Zacisnęłam wargi i zaśmiałam się niedowierzając.
- Dlaczego miałabym tego nie robić, kiedy tak mnie traktujesz? - usiadłam na łóżku i patrzyłam na niego. Ściągnął dłonie z twarzy.
- Bo cię kocham do cholery. Zrozum, że nie jest łatwo mi się pogodzić z tym, że umrzesz. - krzyczał.
- Pieprzony egoista. - odkrzyknęłam z łzami w oczach i wróciłam do pakowania się.
Poddał się, tak po prostu i wyszedł. Wyszłam z sypialni, by zobaczyć co robi. Złapał za torbę treningową i przy drzwiach odwrócił się, zostawiając na mnie swoje spojrzenie. Drzwi się zamknęły. Podeszłam do nich, by zamknąć je na klucz i zjechałam po nich na ziemie płacząc. 
Po kilku minutach i po hektolitrach wylanych łez, wróciłam do pakowania moich rzeczy. Właściwie, zabrałam tylko trochę ciuchów i kilka par butów. Resztę dokupię.
Zadzwoniłam po taksówkę, a w oczekiwaniu na nią poprawiłam makijaż, który wcześniej został rozmazany. 
- Do hotelu Ritz-Carlton - powiedziałam do taksówkarza.
Miałam kilkadziesiąt tysięcy przelane z konta Leo na moje, więc dlaczego miałabym się kisić w jakimś marnym hotelu?
- Się robi. - odpowiedział - Czy to nie jest czasem willa Leo Messiego? - zapytał patrząc na budynek, spod którego odjeżdżaliśmy.
Lubiłam ten dom. Miałam piękny widok na morze, nie było w pobliżu wielu innych mieszkań. Blisko mieszkali też Shakira i Gerard. Oprócz tego mieszkanie było bardzo w moim stylu: parterowe, niezbyt wielkie i przytulne. Cudowny taras i wszędzie szyby, przez które wpadało słońce. Miałam nadzieję, że Lionel wszystko zrozumie i będę mogła tam wrócić. 

perspektywa Lionela

- Messi, ogarnij się wreszcie! - krzyknął Tata, gdy zakończyliśmy trening.
Szedł za mną, więc na szczęście nie widział mojej miny. Łzy napływały mi do oczu.
- Ej, stary, co jest? - zapytał Pique podbiegając do mnie z workiem piłek na plecach i pachołkami w ręce. Szybko przetarłem oczy i wziąłem od niego pachołki.
- Ciągle Julia. - odpowiedziałem opuszczając głowę.
- Aaa, nadal boisz się na nią patrzeć? - zaśmiał się Hiszpan.
- To nie jest śmieszne. - popatrzyłem na niego, gdy wchodziliśmy do szatni.
- Racja, twoje zachowanie już nie jest śmieszne, a żałosne. - uniósł brwi. 
- Daj mi spokój. - rzuciłem i poszedłem się przebrać. 
Po 30 minutach podjeżdżałem pod dom. Chciałem tylko wziąć prysznic i iść się napić w samotności. Gdy tylko otworzyłem drzwi, poczułem się jeszcze gorzej, choć byłem pewien że to nie możliwe. Dom był pusty.  Panowała kompletna cisza i bałagan. W kuchni, która była połączona z salonem na wierzchu leżały pomidory, z których miałem zrobić sobie śniadanie, przed tą kłótnią. Odkurzacz stał oparty o sofę, a na stoliku stały puste filiżanki po kawie, którą w ciszy wypiłem razem z Julią dziś rano. Na przeciwko drzwi wejściowych, w krótkim i szerokim korytarzu z przejściem do łazienki i sypialni było wielkie okno, z którego było widać morze. Ulubiony widok Julki. Zawsze rano wychodząc z pokoju, stawała przy oknie i przyglądała się, jak wszystko się budzi. 
Zjechałem po drzwiach na podłogę i schowałem twarz w dłoniach. Popłynęły mi łzy z oczu. Pozwoliłem jej odejść, bo wiedziałem, że ze mną nie zazna szczęścia. Szczególnie jeśli wciąż mam się o nią bać. Ten związek nie miał sensu odkąd jej dni zostały policzone.
"Weź się w garść, Messi" powiedziałem, po czym rozważyłem opcje na wieczór. Zostanę tu i będę się użalał w samotności, lub pójdę się napić z kimś, kto podniesie mnie na duchu. Ostatecznie wybrałem opcję drugą.

perspektywa Julii

Chyba nie docierało do mnie, co się dzieje. Odczuwałam smutek, przez co miałam ochotę się napić. Nie rozumiałam jednak, że zostałam całkiem sama. Nie ma Alexisa ani Leo. Do innych piłkarzy nie odzywałam się już od dawien dawna, przez co czułabym się głupio zwracając się do nich z problemem. Gdy się rozpakowałam i zdrzemnęłam, otworzyłam laptopa i ogarnęłam co dzieje się na facebooku. Na jednej wiadomości zamarłam. Jakiś nieoficjalny fanpage dodał zdjęcie Alexisa w Ciutat Esportiva, pisząc, że Sanchez jest w Barcelonie, ponieważ odniósł kontuzję w Manchesterze, więc przez najbliższy miesiąc będzie ją leczył z klubowymi fizjoterapeutami. Szybko pobiegłam po mojego iPhone'a. Usiadłam z nim na łóżku i otworzyłam kontakt z numerem Chilijczyka. Przez chwilę przewracałam telefonem w ręce, aż w końcu zdecydowałam się zadzwonić. 
- Alexis...? - zapytałam, gdy ucichły sygnały.
- Julka. - powiedział oschle.
Przewróciłam oczami.
- Jesteś w Barcelonie, prawda? 
- Taa. - przeciągnął.
- Moglibyśmy się spotkać? - zamknęłam oczy, prosząc w duchu by się zgodził.
- W sumie... Czemu nie? - zaśmiał się, a mi ulżyło - Rubi Bar za godzinę?
- Okej. - powiedziałam, po czym się rozłączył.

perspektywa Lionela

- Alexis? - krzyknąłem, gdy zobaczyłem mężczyznę przechodzącego obok mnie w barze.
Odwrócił się i rozejrzał. Pomachałem do niego, na co od razu zareagował.
- O, Leo! Cześć! - powiedział uradowany i przybił mi grabę.
- Co robisz w Barcelonie? - zapytałem, jednak uśmiech zszedł mi już z twarzy.
Dokończyłem drinka i zamówiłem kolejnego.
- Kontuzja - pomachał głową - Julka nie mówiła, że ty też będziesz, ale to fajnie. - uśmiechnął się szeroko.
- Co? - zapytałem mrużąc oczy, upijając przy tym drinka.
- O cholera - przetarł się dłonią po czole - Umówiłem się tu z Julką - spojrzał na zegarek - Powinna tu  być za piętnaście minut. 
Uderzyłem głową w blat.
- Coś między wami... nie tak? - zapytał - Bo już mi coś nie grało kiedy do mnie zadzwoniła.
- Chcesz wiedzieć? - zapytałem, wciąż trzymając głowę na barze - Julce zostało jakieś dziesięć miesięcy życia, a ja nie potrafię tego przyjąć do wiadomości i... zerwaliśmy. Chyba.
- Się porobiło. - powiedział, po czym zawołał barmana i zamówił jakiś trunek. 
- Jebana białaczka. - uderzyłem ręką w blat i zamknąłem oczy - Kocham Julkę najmocniej na świecie, a nie mogę jej mieć. Znowu. Chcę, żeby była szczęśliwa, a ze mną nie jest.
- Jeśli ją kochasz, to wszystko możesz. Pogódź się z tym, że ona... umrze. Masz mało czasu, żeby pokazać co do niej czujesz, ale musisz zrobić wszystko, żeby to były najszczęśliwsze miesiące w jej życiu. 
- Wiem. Ale nie umiem.
- To się naucz! Będziesz tu tak siedział jak jakiś kurwa debil i topił smutki w alkoholu, jak ciota, przy tym patrząc jak ktoś ci wyrywa Julkę? 
Przeczesałem włosy ręką i zastanowiłem się nad tym, co powiedział.
-  Gdybyś jak facet pogodził się z tym, że życie jest popierdolone i niesprawiedliwe, to mógłbyś sprawić, że Julia byłaby szczęśliwa. Nawet samym tym, że przy niej będziesz. Jeśli cię kocha, a na pewno tak jest. - uśmiechnął się - Już, przemówiłem ci trochę do rozumu? 
- W sumie, to tak. Chcę z nią przeżyć całe życie w te dziesięć miesięcy. - uśmiechnąłem się szeroko i spojrzałem na wejście. Stała tam ona, ubrana w czarny sweter i jasne jeansy, a na nogach miała czarne buty na wysokim obcasie. Jak zwykle wyglądała pięknie, ale dziś nie mogłem jej tego powiedzieć. Musiałem wpierw znaleźć sposób, by zrozumiała, że jestem w stanie zrobić dla niej wszystko, by odeszła szczęśliwa.  Jednak gdy tylko mnie zobaczyła, zawróciła. To nie mogło być takie proste.



następnego dnia rano


- Ale panie Messi, to jest nie możliwe! - przekonywał mnie lekarz - Jestem zbyt szanowany w tym klubie, żebym miał panu wypisywać fałszywe zaświadczenie o kontuzji. A pan jest zbyt szanowany, by robić takie rzeczy! Wykluczone. - uderzył głową w biurko - Zresztą, dlaczego? Nie chce się panu grać? No nie spodziewałbym się tego... No naprawdę - westchnął.
- A to dlatego, że muszę spełnić czyjeś marzenia - uśmiechnąłem się - A co pan powie na to? - wyciągnąłem z kieszeni kopertę z pieniędzmi i machałem nią lekarzowi przed nosem.
- Na ile to zwolnienie? - zapytał.
- Trzy miesiące. Do mundialu. - odpowiedziałem szybko.
- Bardzo pan osłabia drużynę, no ale niech będzie - powiedział, po czym wziął się za pisanie.

*****

średni taki rozdział i znowu smuty. :) no ale do końca zostały jeszcze cztery rozdziały i obiecuję, nie będzie tak nudno. :)

14 komentarzy:

  1. Za smutno :( oni muszą być razem, nie ma innej opcji :D UWIELBIAM tego bloga <3 zapraszam do siebie barcaalways4ever.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny, ale smutny ;c Julka musi być z Leo ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. smutny ale fajny już czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, smutny, cudowny
    Ona musi być z Leo !
    Czekam na nn <3
    Zapraszam do mnie:http://czy-to-jest-prawda-barca-cesc.blogspot.com/
    Liczę, że skomentujesz <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Informuj mnie http://ask.fm/kochaniemexd

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki smutny! ;c
    Wierzę, że Leo pokoloruje jej ostatnie miesiące życia..
    Czekam na kolejny i nie mogę uwierzyć, że do końca zostały tylko cztery rozdziały ;c

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutny rozdział, kurczę, oni muszą być razem w końcu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Znowu posmutniałam ;C
    Alexis jakoś 'nawrócił' Leosia ;) Oby dobrze to poskutkowało ♥
    A Julka i Leo muszą być ze sobą!
    Czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego to musi być takie smutne? :/
    Oby się wszystko ułożyło, liczę na to! <3
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Smutny rozdział, ale ja takie lubię :D (wiem jestem głupia) Julka i Leo muszą być razem <3 Ale jak to tylko 4 rozdział :c ?
    Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. DLACZEGO TY TAK ZAJEBIŚCIE PISZESZ COOOOOOO?! JULKA WBIŁA MESSIEMU NA AMBICJE HEHEHEHEH I BARDZO DOBRZE!!! LEO PŁACZĄCY , NIE WIERZĘ. CHCIAŁABYM TO ZOBACZYĆ XDDDD I TO TEGO PIJAK HAHAHA JA CIĘ ZNAM TY BYŚ JUŻ MU NIE DAŁA WAKA WAKA XDDD GEEEEEEEEEEEENIALNE MUZGU KC <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak smutno :( Ale Messi musi zrobić wszystko by poczuła się znowu choć trochę szczęśliwa... Mam nadzieję, że podczas tego czasu jaki im został jakoś się poukłada :)
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj tam smutny, ważne, że zajebisty ♥
    Leo na pewno sprawi, że Julia na nowo będzie z nim szczęśliwa do końca swoich dni! :)
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. co za lekarz -.- ja bym tak nie zrobiła nawet dla ratowania związku, ale to ja, pozbawiona uczuć Domczi XD
    w końcu wiecej Leo, mniej Julki XD nie wiem czemu, ale mam tak, że jak jest za dużo od głównej bohaterki to zaczynam mieć jej dość :)
    rozdział świetny, mam nadzieję, że Leo jakoś ją przeprosi :)
    a no i zdziwiła mnie postawa Alexisa, jaka przemiana ;o

    OdpowiedzUsuń